top of page

FACEBOOK

INSTAGRAM

Wieje nudą - relacja z Volvo Gdynia Sailing Days


Volvo Gdynia Sailing Days to największa impreza żeglarska w Polsce, co roku przyciągająca do Gdyni żeglarzy z całego świata. Nic więc dziwnego, że spodziewałyśmy się po niej trochę więcej.


23 dni, 19 konkurencji, ponad 2000 zawodników. Tegoroczna, 19 już edycja przebiła rozmachem poprzednie i została uznana przez organizatorów za ogromny sukces, szczególnie, gdy przyjrzeć się wynikom reprezentantów Polski - Dominik Buksak i Szymon Wierzbicki zostali wicemistrzami Europy w klasie 49er. Z perspektywy widza, szczególnie tak entuzjastycznie nastawionego jak my, cała impreza wydaje się jednak niezbyt dopracowana i nastawiona tylko na zawodników i sponsorów, nie na gości.


Gdyński port w trakcie regat


Zacznijmy od samego miasteczka regatowego, ulokowanego w gdyńskim porcie. Spodziewałyśmy się rozbudowanego, prężnie działającego punktu informacyjnego oraz strefy z atrakcjami dla gości. Niestety, jedynym centrum informacji była duża, korkowa tablica, ustawiona w największym z namiotów, wywieszona na niej rozpiska regat była czytelna chyba tylko dla zawodników. Z rozrywek dla gości nieźle prezentowały się tylko popołudniowe pokazy filmowe. Dla dzieci przygotowano specjalne warsztaty żeglarskie. Jak na tak dużą i nagłaśnianą imprezę jest to jednak zdecydowanie za mało. Nie mogło za to zabraknąć namiotów handlowych z żeglarską odzieżą po odpowiednio wysokich cenach, profesjonalna kurtka sprawi, że poczujesz się jak skipper zwycięskiego teamu.

Dużym plusem były foodtrucki, ale ich obecność na imprezach masowych jest już normą, nie atrakcją. Ostatnim, chyba najboleśniejszym niedopatrzeniem były bezpłatne toalety, a właściwie ich brak.


Regatowe emocje odczuwali głównie zawodnicy...

źródło: https://gdyniasailingdays.org/gallery/vgsd17-2017.07.21-piatek-otwarte-mistrzostwa-polski-kl.-505


Same regaty również nas nie porwały, co jest już kwestią subiektywną. Ze względu na ograniczony czas i budżet wybrałyśmy się w weekend, kiedy miały startować katamarany - Hobie Cat to regatowa klasyka i jedna z najciekawszych klas łódek na tych regatach. Niestety, bez zrozumiałego harmonogramu wyścigów i braku jakiejkolwiek łatwo dostępnej informacji udało nam się zobaczyć tylko kilka laserów i KBR. Sporą winę za nasze duże rozczarowanie ponosiło nastawienie z jakim przyjechałyśmy do Gdyni - spodziewałyśmy się wielkiej imprezy z komentatorami i trybunami, kilka minut w porcie nas otrzeźwiło. Rozczarowanie formą regat nie jest oczywiście czymś, o co można by było winić organizatorów, jednak warto o tym wspomnieć, choćby ku przestrodze takim jak my.



Za rok czeka nas jubileuszowa, 20 edycja tego wielkiego żeglarskiego święta. Mimo tegorocznego rozczarowania na pewno się tam pojawimy, może z nadzieją na poprawę, a może tylko dlatego, że uwielbiamy Trójmiasto i zawsze potrafimy znaleźć tam sobie coś do roboty.


Linki - strona imprezy oraz program


bottom of page