top of page

FACEBOOK

INSTAGRAM

Po co przestrzegać przesądów żeglarskich?


Po co przestrzegać przesądów żeglarskich?


Raczej nie jestem przesądna, ani nic w tym guście, ale gdy wchodzę na jacht przypominają mi się te wszystkie nieracjonalne zwyczaje. Chcę i lubię ich przestrzegać. W sieci znalazłam wiele tekstów zachęcających do pielęgnowania tradycji z wielkich żaglowców, ale nigdzie nie dowiedziałam się DLACZEGO? Dlaczego nie gwiżdżemy na pokładzie nawet na jeziorach? Dlaczego wymagamy od zwykłych szczurów lądowych, by nie zapalali papierosa od świeczki, gdzieś w środku Polski?


Cóż, na pewno są takie przesądy, których dziś nie ma sensu przestrzegać i takie, które straciły swoją moc. Kobieta na statku to już normalka, nikt się nie przejmuje wniesieniem na pokład bananów (bo pewnie nie wie nawet, że powinien), a ognie św. Elma można prosto wyjaśnić.


Ja uważam, i zgadza się ze mną wielu, że dzięki przesądom przekazujemy dalej tradycję i etykietę żeglarską, bo warta jest zachowania. W ogóle polska kultura morska to temat na osobny post. Ale w tym stwierdzeniu nie ma jeszcze nic odkrywczego, prawda?


Według mnie, przesądy kształtują też samodyscyplinę i budują poczucie wspólnoty, ale to ciągle nie wszystko. Oprócz tego uczą jeszcze jednej rzeczy – respektu do tego, nad czym nie możemy w pełni zapanować. Do sił natury, które mogą zrobić z nami co chcą. Nie chodzi mi o to, że w takim razie nie ma sensu przejmować się meteorologią, ale by zawsze być przygotowanym na niespodziewane zwroty akcji. Dlatego właśnie nie wpisuje się w dzienniku portu przeznaczenia ani nie gwiżdże się na żaglowcu.


Gdy udało mi się ubrać w słowa powyższe wnioski, uświadomiłam sobie, że niektórych przesądów po prostu muszę przestrzegać. Może jednak jestem przesądna? Czy wierzę, że gdy zapala się papierosa od świeczki ginie żeglarz? Hmm...


Przypomniałam sobie, że kiedyś słyszałam historię o tym, jak pewien szczur lądowy odpalił papierosa od świeczki w jakiejś tawernie czy knajpie. Było to tuż po staranowaniu jachtu „Bieszczady” przez masowiec, więc koleś został podobno wyrzucony z lokalu przez wkurzonych żeglarzy. Czy oni wszyscy byli wariacko przesądni? No raczej wątpię.


s/y Bieszczady


Dwa dni zajęło mi nazwanie tego, co podświadomie czułam i wyjaśnienie wszystkich wątpliwości. Dla mnie przestrzeganie takich zwyczajów to wyraz troski o tych, którym może grozić niebezpieczeństwo. Pokazanie, że zależy nam na tych, których osobiście nie znamy, ale przecież są do nas podobni. Hołd dla tych, którzy muszą zmagać się z niebezpieczeństwem.


Takie bezrefleksyjne odpalanie papierosów od świeczki to pokazanie środkowego palca tym, którym się nie udało. Pokazanie, że ich los nas nie obchodzi.


Jeśli nazywasz się żeglarzem, niech nie będą ci obojętne wieki tradycji i zwyczajów. Nie chodzi w nich tylko o to, by zgrywać się na „prawdziwego wilka morskiego”. To co dla ciebie nic nie znaczy, może mieć wielkie znaczenie dla kogoś, kto pije piwo obok ciebie.


Z żeglarskim pozdrowieniem,

Maria

bottom of page